-Więc wytłumaczysz mi wreszcie na jakiej podstawie mamy cię nie oskarżać o próbę morderstwa?-zapytał mnie po raz kolejny znudzony policjant-Jakoś od przeszło 10 minut mówisz ,że to nie byłaś ty....
-Bo to naprawdę nie byłam ja!-musiałam mu przerwać chociaż czułam ,że moje zaprzeczanie już nic tu nie da.
-Tak,tak,tak...Słyszałem już to wiele razy-powiedział otwierając drzwi,które prowadziły do celi,o ile tak to można było nazwać.To było dość duże pomieszczenie.Kiedy weszłam do środka zobaczyłam,że były tam same osoby z mojej klasy. Była tam tylko jedna dziewczyna: Brooke.A no i teraz ja.Wszyscy spojrzeli na mnie,po czym znowu wpatrywali się w podłogę albo w ścianę.Usiadłam na parapecie okna.Przez okno dostrzegłam policjanta palącego papierosa.Po kilku minutach ciszy odezwał się Patrick.
-Dziękuję.-powiedział sucho.
Wszyscy spojrzeli na niego oprócz mnie.Oni nie wiedzieli o co mu chodzi,ale ja tak.
-Nie ma za co-odpowiedziałam z satysfakcją.
-Nie ciesz się tak.Ty też przecież tu jesteś-widać było,że musiał się na kimś wyżyć,a ja byłam idealną osobą.
-No ale ja nie jestem tu z powodu prowadzenia burdelu.Jak na przykład ty.
-Ale jesteś oskarżona o próbę morderstwa.To jest chyba gorsze?-powiedział Patrick.Ta rozmowa sprawiała mu dużą przyjemność, a fakt,że wszyscy się na nas patrzą,jeszcze większą.
-Dobrze wiesz,że ona,ani nikt z tu obecnych nie chciał jej zabić-powiedział David.
-Że nikt z tych obecnych tu,to możę ,ale co do niej nie mam pewności.Do tej suki,szmaty...
Niestety nikt już nie dowiedział się co Patrick o mnie tak naprawdę myśli,ponieważ David rzucił się na niego w tamtym momencie.Patrick zaczął krzyczeć tak głośno,że przyszedł policjant.Rozdzielił ich i powiedział :
-Jeżeli nie umiecie wysiedzieć razem godziny,to nie wiem jak wytrzymacie ten pozostały czas,bo trochę tu chyba posiedzicie.
Niestety miał rację.
pisz dalej,masz daar.
OdpowiedzUsuń