''Nareszcie weekend''-pomyślałam kiedy wyszłam ze szkoły.Dzisiaj trochę wiało.Wyjęłam telefon.Dostałam sms'a.Był od moich rodziców : ''Przyjedziemy o 15 pod twój dom,pojedziemy na cmentarz,na groby twoich dziadków.''Odkąd się wyprowadziłam nie spotykam się zbyt często z rodzicami.Nie lubię też tego robić.Mimo to,teraz musiałam się z nimi spotkać,bo chciałam wyjaśnić sprawę Mike'a.To była jedyna okazja,bo przecież oni nie chcą mieć ze mną nic wspólnego,ja z nimi teraz też nie.Poszłam na przystanek.Ten autobus nie spóźniał się jak poprzedni.Po drodze z przystanku,na którym wysiadłam spotkałam Brooke.Widać było,że dziś nie ma humoru.
-A ty co dzisiaj taka smutna ?-spytałam,kiedy dogoniłam Brooke.
-Idę na weekend do moich rodziców-powiedziała.
-I to jest aż taką straszna rzeczą,że psuje ci humor ?-zapytałam dość zdziwiona.Rodzice Brooke byli normalni.Interesowali się Brooke.Dzięki nim Brooke wyrosła na dobrego człowieka.Nie tak jak ja.
-Tak.Pewnie będziemy gadać o tobie.O tym,ze nie powinnyśmy razem mieszkać ,może nawet przyjaźnić-dodała przygnębionym głosem Brooke.Teraz zrozumiałam dlaczego jest taka przygnębiona.Ale rozumiałam też jej rodziców.Gdybym miała taką córkę jak Brooke na pewno też miałabym pretensje o to,że mieszka z kimś takim jak ja.Brooke jest świetną dziewczyną.Kiedyś w podstawówce chciałam być taka jak ona,ale potem uznałam,że najlepiej zostać sobą.W sumie przez bycie sobą mam same problemy,ale Brooke zawsze mi pomaga.Z resztą,kogo ja oszukuję?Przecież ona nie wie jakie ja mam dokładnie problemy.Wszystkie maja związek z przeszłością,a ja już dawno zostawiłam ją w tyle i nie chcę do nie wracać.Mimo to Brooke stara się mi pomóc.
♥ ♥ ♥
Siedziałam w restauracji z rodzicami.zaproponowali mi wyjście na obiad,więc zgodziłam się.Z tą restauracją było związane jakieś ważne wydarzenie dla nich.Oświadczyny czy coś podobnego.Mimo,że wszyscy byli tam elegancko ubrani,bo była to dość elegancka restauracja,nie czułam się nieswojo.Oczywiście moja osoba została zauważona.Moi rodzice znali się z obsługą tej restauracji,dlatego zdziwił mnie fakt,że nie próbowali przerwać sceny,którą później odstawiłam.
Kiedy kelner podał nasze jedzenie zaczęliśmy jeść.Oczywiście porcja,którą dostałam była jak dla mnie niemożliwa do zjedzenia.Kiedy wiedziałam,że więcej w siebie nie wcisnę zapytałam:
-Dlaczego nie powiedzieliście mi,że mam brata?
-A skąd wiesz,że...-zaczęła moja mama.
-Spotkałam go jakiś czas temu-przerwałam jej.
-W takim razie nie tylko ty odróżniasz się od naszej rodziny swoją głupotą-powiedział mój tata.-Już 2 lata tutaj studiuje i dopiero teraz cię odnalazł?
Nie takiej reakcji się spodziewałam.Żadnego szoku.Wręcz przeciwnie: byli zadowoleni.Spojrzałam na nich pytającym wzrokiem.
-Najwyraźniej tak ,tato-powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo.Odniosłam wrażenie,że zapomniał,że jestem jego córką.Niestety wcale nie zapomniał.
-Nie mów do mnie tato,skoro nim nie jestem-powiedział.-Nie jesteśmy twoimi rodzicami.Wreszcie możemy się odciąć od tej ''nazwy''.
Teraz zupełnie nie wiedziałam o co chodzi,ale nie miałam czasu na zastanawianie się,ponieważ mój ''tata'' dalej mówił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz