wtorek, 19 czerwca 2012

21.Mojemu upadkowi towarzyszył huk.

W poniedziałek po wykańczającym treningu udałam się do sklepu.Po pierwsze : moja lodówka była pusta już od kilku dni,a po drugie trener kazał całej drużynie przejść na specjalną dietę dla sportowców.
Poszłam do największego ze sklepów na osiedlu.Było w nim praktycznie wszystko : artykuły spożywcze,zabawki,kosmetyki i wiele,wiele innych rzeczy.
Weszłam do środka.Przy wejściu znajdowały się tak zwane ''artykuły sezonowe'' .Teraz były tu grabie,łopaty,oraz dmuchawy i odkurzacze do liści.Poszłam do wysokich kolumn koszyków i zatrzymałam się koło nich.Zaczęłam przeszukiwać swoją torbę w celu znalezienia listy produktów,które będą potrzebne  do diety.Znalazłam jakąś kartkę-niestety była to instrukcja jak,w jakich ilościach i o jakich porach powinniśmy się odżywiać w ramach diety.''Na nic nie przyda mi się ta kartka,jeśli nie znajdę listy zakupów''-pomyślałam.Zobaczyłam kolejną kartkę i już sięgałam po nią ręką,kiedy...
Coś z ogromną siła uderzyło mnie prosto w przód głowy i twarz,od razu zwalając mnie z nóg.Mojemu upadkowi towarzyszył  huk.
Huczało mi w głowię,a przed oczami majaczyły się kolorowe koła.To było dziwne uczucie.Głowa bolała mnie tak przeraźliwie,że chwilowo straciłam kontakt z otoczeniem.Nie wiedziałam co się stało,ani gdzie jestem.Gdy po chwili wszystko się uspokoiło,przypomniałam sobie to ,co powinnam pamiętać.Dość niewyraźnie,,jakby przez mgłę zobaczyłam stojącego nade mną chłopaka.Kiedy o0braz był już mniej rozmazany zorientowałam się,że tym chłopakiem był Chad.Usiadłam na podłodze.Chad już otwierał usta,żeby coś powiedzieć,ale przeszkodziłam mu.
-Co się stało?
-Jakiś typek walnął Cię  przez przypadek łopatą do odśnieżania...Dość mocno walnął...i przewróciłaś się na koszyki-powiedział Chad-Zabiorę Cię do lekarza.Powinien zobaczyć,czy wszystko w porządku.
-Nic mi nie jest,wszystko okej..-powiedziałam.Ból powrócił.
-Tak?Czyli pewnie możesz teraz bez najmniejszego problemu wstać i kontynuować zakupy?-Chad uśmiechnął się ironicznie.
-Jasne-powiedziałam mało przekonująco i wstałam.Zrobiła jeden niepewny krok i od razu zakręciło mi się w głowie,straciłam równowagę i przewróciłam się na druga kolumnę koszyków.
Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli,za to ja spojrzałam na Chada.
-Na boisku poruszasz się zręczniej-chłopak próbował powstrzymać śmiech.
-Ha-ha-ha,bardzo śmieszne.Ciekawe jak ty byś się poruszał,gdybyś dostał łopatą prosto w głowę.
-No dobra,wstawaj-powiedział chłopak i pomógł mi wstać.Następnie podtrzymując mnie wyprowadził przed sklep.Słońce zaczęło tak intensywnie świecić mi w oczy,że nie mogłam na niczym innym się skupić.
Po chwili poczułam,że Chad wkłada mi coś do rąk.To był kask.Z trudem przestałam przejmować się świecącym słońcem.Zobaczyłam przed sobą motor.Niezłe cacko.Na nim siedział Chad.
-No dalej,wsiadaj.Tylko trzymaj się mocno-powiedział chłopak.
Założyłam kask i usiadłam za Chadem.Zdecydowałam się trzymać siedzenia,bo jakoś dziwnie było mi trzymać się Chada.
Jechaliśmy naprawdę szybko.,więc za chwilę byliśmy już pod szpitalem.
Chad znowu mnie podtrzymywał.Zaprowadził mnie na jakiś oddział,nie pamiętam jaki.Po chwili weszliśmy do środka.
Lekarzem był  dość młody mężczyzna.Kazał mi usiąść na krześle i wykonał kilka podstawowych badań.Potem powiedział,że to na szczęście nic poważnego i mogę wrócić do domu.
Wyszłam niepewnym krokiem z sali.Kierowałam się do wyjścia ze szpitala,kiedy dogonił mnie Chad.
-Jak się czujesz?Odwieźć cię do domu?-zapytał
-Nie musisz,dam sobie radę-powiedziałam i wyszłam przed szpital.Szłam już coraz pewniej i w swoim normalnym,szybkim tempem.
-Jesteś pewna?-powiedział chłopak,ale ja była już na schodach i nie słuchałam go.Zeskoczyłam z kilku ostatnich schodków i poszłam na najbliższy przystanek autobusowy.Spojrzałam na rozkład jazdy.W przeciągu godziny nie przyjeżdżał tu autobus,który podwiózłby mnie pod dom..Akurat przyjechał jakiś autobus,więc po prostu do niego wsiadłam.
Kiedy w autobusie zrobiło się tłoczno,po prostu z niego wysiadłam.Zorientowałam się wtedy,że jestem niedaleko mojej starej szkoły,więc postanowiłam się przejść.
Kiedy wróciłam do domu,pod drzwiami leżała reklamówka z zakupami.Zdziwiona zajrzałam do środka i znalazłam w niej karteczkę z napisem :
''Skoro nie mogłem Cię odwieźć,pomyślałem,że wyświadczę Ci inną przysługę.Polecam się na przyszłość :).
Chad.
PS Nie oddawaj mi pieniędzy.Pieniądze to nie wszystko,nie potrzebuję ich do szczęścia''
Mimowolnie uśmiechnęłam się,otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

5 komentarzy: