Dzwonek.Weszliśmy do klasy.To miała być nasza ostatnia wspólna lekcja i zarazem ostatnia biologia z tą nauczycielką.Pani od biologii.Już tam na nas czekała.Wywołała mnie do odpowiedzi.Stałam pod tablicą.Pani denerwowała się,że nic nie umiem,ale była do tego już przyzwyczajona,dlatego kazała mi pokazać mój zeszyt.Przekartkowała go i zapytała :
-I to ma być twoim zdaniem zeszyt do biologii?
-Tak-odpowiedziałam obojętnie.
-Ale przecież notatki są niedokończone,pourywane...Ty jeszcze masz czelność dawać ten zeszyt.
-Wszyscy maja takie notatki w zeszytach.Po prostu za szybko pani dyktuje-powiedział nieśmiało David.
-Dyktuje?Pani przecież mówi zdanie tylko raz.I My niby mamy to zapisać?-powiedziałam i spojrzałam z ironicznym uśmiechem na nauczycielkę.
-Sugerujesz ,że nie podobają ci się moje metody nauczania?-zapytała rozzłoszczona nauczycielka.
-Tak.
-W takim razie możesz śmiało wyjść z klasy-powiedziała wskazując na drzwi,jakbym nie wiedziała gdzie są.Podeszłam do mojej ławki i zaczęłam się pakować.
-Jeżeli reszta klasy też ma coś do mojego prowadzenia lekcji może śmiało pójść za Bennington- powiedziała i patrzyła na resztę klasy i oczekiwała czy ktoś pójdzie za mną.Naciskałam na klamkę kiedy usłyszałam dźwięk odsuwanych krzeseł.Cała klasa pakowała wszystkie swoje rzeczy.Za chwilę wszyscy stali za mną.Nacisnęłam klamkę i wyszliśmy z salin zostawiając zszokowaną panią od biologii w środku.Wszyscy wyszli przed szkołę,tylko ja zostałam na korytarzu.Poszłam do mojej szafki.Musiałam ją opróżnić przed odejściem ze szkoły.Inni już to zrobili,ale ja zostawiłam to na mój ostatni dzień w tym liceum.Otworzyłam szafkę.Były tam porozrzucane książki.Każda była podpisana tak samo : Amy Bennington .Mimo to widziałam w tych podpisach coś co przypominało mi ostatni dzień wakacji,kiedy je podpisywałam.Był to jeden z najbardziej udanych dni wakacji.Wtedy nie wiedziałam,że to wszystko tak się potoczy i będę musiała rozstać się z moja klasą.Nasza klasa nie zmieniła się od podstawówki.Mimo,że my dorośliśmy ona została taka sama.Przynajmniej z mojego punktu widzenia.Jak dla mnie byłam osobą która nic się nie zmieniła.Może dlatego,że już w podstawówce byłam bardziej dojrzała niż reszta klasy ? To przecież nie moja wina,tylko moich rodziców.Po chwili moich rozmyślań opróżniłam szafkę.Była teraz całkowicie pusta.Podobnie jak ja.Wyszłam ze szkoły.Na moją twarz padły promienie słoneczne.Była to bardzo ciepła połowa października.Postanowiłam wrócić do domu na piechotę.Kiedy weszłam do domu na stole leżały moje nowe książki.Najwyraźniej Brooke wzięła je ze skrzynki na listy.Sama nie wiedziałam co ze sobą począć.Poszłam do pokoju,odłożyłam torbę,wzięłam moje nowe słuchawki ze skullcandy i ipoda i wyszłam z domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz